W tym samym domu, w tym samym miejscu, kiedykolwiek się tu nie znajdę, śnią mi się dwie rzeczy: seks i samoloty. Pominę pierwsze, bo to oznacza, że jestem zdrowy. Skoncentruję się na drugim. Nie o same samoloty chodzi, ale o sytuacje w jakich się znajdują. Śnią mi się wielkie samoloty pasażerskie, które są zmuszone jakimiś okolicznościami, do awaryjnego lądowania. Sny są bardzo wyraźne i realne. Widzę ogromny jumbojet, który krąży nad wsią, przygotowuje się do awaryjnego lądowania na polach. Przelatuje na wysokości zaledwie kilkunastu metrów nad moim domem, widzę ogromny, stalowy brzuch, słyszę gwizd silników. Wybiegam za okalający płot i budynki i widzę jak maszyna ślizga się po polu, ściernisku, przełamuje w kilku miejscach. Blisko. Robi wrażenie taka wielkość. Nikt nie ginie, nie jest to krwawy sen, ale monumentalny, zaskakujący. I tak kilka razy, gdy tu przebywam od czasu do czasu. Wczoraj kolejny sen. Tym razem prom kosmiczny, wahadłowiec, spadł niedaleko domu. Przy lesie. Spadł...